poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział Pierwszy

Obudziłam się wcześnie rano, niechętnie oderwałam głowę od miękkiej poduszki i odrzuciłam na bok kołdrę, którą okryte było moje ciało. Powoli usiadłam na łóżku i od razu syknęłam pod nosem, czując jak moja głowa pulsuje
-Cholera-jęknęłam z bólu i przyłożyłam dłoń do swojej skroni. Westchnęłam, przypominając sobie wczorajszy wieczór i starając się ignorować uporczywy ból, wsunęłam na swoje nogi puchate kapcie i skierowałam się do łazienki. Stanęłam przed wielkim lustrem i widząc swoje obicie, lekko się skrzywiłam. Na całej twarzy miałam rozmazany tusz, pod moimi oczami widniały wory, a na policzku był sporych rozmiarów, fioletowy siniak. Przejechałam po nim opuszkami palców i mimowolnie zacisnęłam usta, wspominając, kto mi go nabił. Otworzyłam niewielką szafkę, która wisiała obok lustra i wyjęłam z niej pudełeczko, przepełnione po brzegi lekami przeciwko różnym bólom. Połknęłam dwie tabletki i oparłam się rękoma o umywalkę, przymknęłam powieki i już po chwili je otworzyłam, czując, jak ból głowy stopniowo ustępuje. Zdjęłam białą bokserkę i krótkie, dresowe szorty po czym weszłam do kabiny i od razu stanęłam pod strumieniem gorącej wody. Czując, jak moje mięśnie się rozluźniają, a ciało relaksuje, odetchnęłam i chwyciłam żel. Po godzinnym prysznicu, owinięta ręcznikiem z całkowicie mokrymi włosami, wyszłam z łazienki.
-Przepraszam-Od razu po przekroczeniu progu pokoju, usłyszałam zachrypnięty głos. Pisnęłam i mimowolnie odskoczyłam do tyłu. Spojrzałam w stronę, skąd dochodził głos i westchnęłam pod nosem, widząc znajomą sylwetkę. Stał do mnie tyłem, jak zwykle ubrany w spodnie z niskim krokiem, zwykłą, białą bokserkę i czarne vans'y. Nie musiałam widzieć jego twarzy, aby wiedzieć, że maluje się na niej smutek pomieszany z poczuciem winy i czystym żalem.
-Nie przepraszaj, to przecież nie ty mi przyłożyłeś-Mruknęłam, zaczesując kosmyk swoich mokrych włosów za ucho.
-Nie zmienia to faktu, że to przeze mnie dostałaś-Odwrócił się w moją stronę i dokładnie zbadał mnie wzrokiem. Natychmiast poczułam jak na moim policzku pojawia się rumieniec. Odchrząknęłam niezręcznie, orientując się, że stoję przed nim w samym ręczniku i natychmiast odwróciłam wzrok w bok, nerwowo skubiąc zębami swoją dolną wargę-Nie wiedziałem, że jest do tego zdolna-Powiedział prawie szeptem, a ja niemal czułam, jak jego wzrok wbity jest w sińca, widniejącego na moim prawym policzku.
-Justin, to naprawdę nic, wiem, że mi nie uwierzysz, ale nie mam Ci tego za złe-Zebrałam się na odwagę i przeniosła swój wzrok na jego twarz. Widząc jego minę, głośno wypuściłam powietrze z ust-Gdybym nie chciała to bym nawet do niej nie podeszła, a już na pewno, nie zaczynała z nią rozmowy, chciałam to mam i nie powinieneś się o to obwiniać
-To ja poprosiłem Cie, abyś z nią porozmawiała i gdyby nie to, nie miałabyś teraz na swoim policzku tego cholernego siniaka-Powiedział z kamiennym wyrazem twarzy, kątem oka zobaczyłam, jak zaciska swoje dłonie w pięści. Wzięłam głęboki wdech i policzyłam w głowie do dziesięciu
-Nie dostałam przez Ciebie i proszę, przestań się obwiniać i zapomnij o tym, zachowujmy się tak, jakby nic się nie stało, a to wczorajsze wydarzenie w ogóle nie miało miejsca.
-Cindy..-Zaczął, jednak od razu mu przerwałam
-Nie, Justin, zapomnij tak samo jak ja i po sprawie, kocham Cię i jesteś moim najlepszym przyjacielem, to wydarzenie nic w tej kwestii nie zmienia-Wymamrotałam, stanowczym głosem i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnęłam się lekko, widząc jak na jego twarzy powoli pojawia się wyraz ulgi.
-Dziękuję- Podszedł do mnie i owinął swoje ręce wokół mojego tułowia, mocno wtulając mnie w siebie. Przymknęłam powieki, wdychając jego zapach. Pachniał idealnie. Zdając sobie sprawę, że tkwimy przytuleni do siebie już dobre kilka minut, niechętnie się od niego oderwałam.
-Nie masz za co-wzruszyłam niedbale ramionami, uniosłam lekko głowę i spojrzałam na jego twarz. Dokładnie zlustrowałam ją wzrokiem i jęknęłam w duchu z zachwytu. Naprawdę wyglądał i pachniał cudownie. Mogłabym na niego patrzeć godzinami. Jego jasnobrązowe włosy, brązowe oczy, pełne usta i tatuaże, które pokrywały znaczną część jego ciała, dosłownie zwalały mnie z nóg. Mimo że znam go całe swoje życie, to nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że wygląda jak Grecki Bóg. Stop. Cindy. On jest tylko Twoim przyjacielem. Nic więcej. Przełknęłam głośno ślinę i pokręciłam lekko głową, wyrzucając z głowy wszystkie te myśli.-Sądzę,że powinieneś już iść-Wymamrotałam bez zastanowienia, za co natychmiast skarciłam się w myślach. Czy ja naprawdę to powiedziałam?-Znaczy...um...chciałabym się ubrać..-Zaczęłam się tłumaczyć, kiedy przerwał mi chichot Justina. Uniosłam brew, lekko zażenowana -Z czego się śmiejesz?
-Nie musisz mi się tłumaczyć,malutka-Wyszczerzył się i lekko szturchnął mnie w bok-Już wychodzę-Musnął mój policzek i skierował się do drzwi-Jeszcze raz Dziękuję, przepraszam i seksownie wyglądasz w samym szlafroku-Puścił mi oczko i pospiesznie wyszedł z mojego pokoju, głośno się śmiejąc.
-Palant- Krzyknęłam, chichocząc i lekko kręcąc głową. Wyjęłam z szafy suszarkę i wróciłam do łazienki. Wysuszyłam swoje włosy i stanęłam ponownie przed lustrem. Sięgnęłam po puder i nałożyłam sporą jego ilość na swój policzek tak, aby zakryć siniaka. Kiedy skończyłam, wróciłam do sypialni i podeszłam do szafy, wyjęłam z niej czysty komplet bielizny, czarny t-shirt, obcisłe spodnie z wysokim stanem i czarną marynarkę. Ubrana, zeszłam do kuchni i uśmiechnęłam się, widząc przy stole Sam.
-Dzień dobry-Podeszłam do niej i musnęłam jej policzek.
-Jak się czujesz?-Spytała od razu, na co wywróciłam oczami. To takie typowe-Wiesz, że się o Ciebie martwię-Dodała od razu, widząc moją minę-I w każdej chwili mogę skopać Bieberowi tyłek za to, jak ciągle Cie wykorzystuje
-Boże, Sam, On mnie nie wykorzystuje-Burknęłam i podeszłam do szafki, wyjęłam z niej musli, który po chwili zalałam jogurtem. Usiadłam obok Sam i zaczęłam jeść-Był dzisiaj u mnie i za wszystko przeprosił
-A ty mu oczywiście wybaczyłaś-Prychnęła, patrząc na mnie uważnie
-Oczywiście, że tak, jest moim najlepszym przyjacielem i nie wiem dlaczego miałabym się na niego złościć, nie zrobił przecież nic-Mruknęłam, bawiąc się nerwowo łyżą
-Wykorzystał Cię
-Nie prawda-Powiedziałam cicho, kątem oka na nią zerkając.
-Prawda
-Nie
-Podoba Ci się-Powiedziała nagle, spojrzałam na nią i zamarłam. Miała rację, ale za żadne skarby jej się do tego nie przyznam.
-To nie ma nic do rzeczy i cholera, on mi się wcale nie podoba-Krzyknęłam oburzona, wstając od stoły-Nie czuję do niego nic, oprócz przyjacielskiej miłości-Wrzuciłam miskę do zmywarki, po czym przeniosłam wzrok na Sam-Jest tylko moim pieprzonym przyjacielem, nic więcej, dlaczego nie możesz tego zrozumieć?-Wrzasnęłam zrezygnowana i głośno wzdychając oparłam się o blat, spuściłam wzrok na podłogę i wzięłam kilka głębszych wdechów
-Przepraszam-Usłyszałam po chwili spokojny głos Sam. Niechętnie spojrzałam w jej stronę i kiedy chciała coś dodać, pokręciłam głową, dając jej tym samym znak, aby nic nie mówiła
-Przyjaciel-Powiedziałam cicho, unikając jej wzroku-Tylko przyjaciel-Dodałam i wyszłam z kuchni. Weszłam po krętych schodach i przeszłam długi korytarz, kiedy nagle do moich uszu dobiegł przeraźliwy wrzask, a zaraz po nim wiązka przekleństw. Lekko zmarszczyłam czoło, orientując się, że krzyki dochodzą z pokoju Justina. Powoli podeszłam pod wielkie,białe drzwi. Przystawiłam do nich ucho, starając się cokolwiek usłyszeć.
-Jesteś zwykłym chujem, który potraf tylko wykorzystywać-Usłyszałam ostry głos Matt'a
-Zamknij ryj i choć raz mnie posłuchaj-Syknęła druga osoba, którą dam sobie głowie ściąć, że był Justin. Poza tym, że wszystko działo się w jego pokoju, to byłabym wstanie zawsze i wszędzie rozpoznać jego głos-Po pierwsze, to nie ładnie tak podsłuchiwać cudzych rozmów, Johnson-Poczułam, jak moje policzki robią się czerwone, a całe ciało oblewa wstyd. Przecież w tej chwili robiłam dokładnie to, o czym mówił Justin. Poddenerwowana wbiłam zęby w dolną wargę i cicho wzdychając pod nosem, powoli odeszłam od drzwi, kiedy nagle usłyszałam głośny huk. Momentalnie podbiegłam do drzwi i ponownie przysunęłam do nich swoje ucho-A po drugie, nie wcinaj nosa w nie swoje sprawy, bo gówno wiesz, tępy chuju-Cholera, wiedziałam, że Justin i Matt się nie lubią, praktycznie od zawsze, ale nigdy nie sądziłam, ze nawzajem darzą się, aż tak wielką nienawiścią. Chociaż, to niemożliwe, aby bez powodu tak na siebie naskakiwali, musiało się coś stać. Coś okropnego, co doprowadziło ich do tego, że siedzą w jednym z pokoi i wrzeszczą na siebie nawzajem, a może i nawet doszło między nim do rękoczynów. Na samą myśl, na całym moim ciele pojawiły się dreszcz. Wiem, ze teraz powinnam jakoś zareagować, ale szczerze? moja ciekawość jest zbyt ogromna i za bardzo chcę wiedzieć o co chodzi, aby im przerywać. Tak, to okropne z mojej strony, ale i tak bym tam nie weszła, bo podejrzewam, że nie udałoby mi się ich uspokoić i jeszcze bardziej pogorszyłabym całą sytuację. 
-Żałosny dupek-Z zamyśleń wyrwał mnie przepełniony gniewem głos Matt'a-Nie muszę być wtajemniczony w całe to gówno, aby wiedzieć, że jesteś dupkiem, który zmusił swoją dziwkę do tego, aby przyłożyła Cindy-Słysząc te słowa, momentalnie rozszerzyłam swoje oczy i bez zastanowienia, chwyciłam za klamkę od drzwi i pewnie je otworzyłam, wchodząc do środka 
-O czym on do cholerny mówi?

____
Hej. Jak nie trudno się domyśleć, pierwszy rozdział mamy już za sobą. Jak widać, dość wiele się dzieje i mogę wam obiecać, ze z każdym rozdziałem będzie dziać się coraz więcej. Zarówno w życiu Justina jak i Cindy wiele się zmieni. Jeśli jesteście ciekawi ich dalszych losów, zapraszam do zakładki 'Informowani' gdzie w komentarzu będziecie mogli zostawić swojego twittera, a ja was poinformuję o następnym rozdziale. Mam nadzieję, że jeśli przeczytaliście, to zostawicie po sobie komentarz ze szczerą opinią, bo naprawdę jestem ciekawa, jakie są wasze wrażenie i czy opłaca mi się ciągnąć to dalej. Z góry dziękuję i do następnego.